Zazwyczaj odpychają mnie książki, które już na okładce porównuje się do innych. Tym razem było inaczej. Zwykle wydawnictwa konfrontują wydawane przez siebie powieści z Harrym Potterem czy Igrzyskami śmierci, a podczas czytania okazuje się, że nie mają one ze sobą wiele wspólnego. Zaintrygowało mnie jednak porównanie do Małego księcia (którego również uwielbiam) i w ten sposób zdecydowałam się sięgnąć po Paxa.
Pewnego dnia w lesie Peter znajduje małego, samotnego liska. Zabiera go do domu i postanawia oswoić. Karmi go, opiekuje się nim, staje się jego towarzyszem. Po kilku latach nadchodzi wojna, a ojciec Petera zaciąga się do wojska. Każe zostawić Paxa w lesie – wśród natury, tam, gdzie jego miejsce. Chłopiec nie ma wyjścia. Kiedy jednak już w domu dziadka dociera do niego, co zrobił, postanawia wyruszyć w poszukiwanie przyjaciela. Jak lis poradzi sobie w dziczy? Czy uda im się odnaleźć mimo 500-kilometrowej odległości?
Pax napisany został zarówno z perspektywy tytułowego bohatera – lisa, jak i Petera. Rozdziały, w których Sara Pennypacker oddaje im narrację przeplatają się ze sobą, tworząc jedną, całą opowieść. Autorka przedstawia wydarzenia i wewnętrzne rozterki. Tworzy piękną, ponadczasową historię, nie dorównującą wprawdzie Małemu księciu, ale nadal uniwersalną, mogącą trafić do czytelnika w każdym wieku historię o tym, że dobrze widzi się tylko sercem. Towarzyszy temu prosty, ale nie ubogi w środki wyrazu styl.
Sara Pennypacker na przestrzeni 288 stron przedstawiła wiele problemów współczesnego świata. Ciekawym zabiegiem było ukazanie ludzi z punktu widzenia zwierząt, pokazanie większość z nich jako okrutnych i bezmyślnych – zabijających zwierzęta bez powodu i ostrzeżenia. Całość przedstawiono na tle wojny – zarażającej, będącej swego rodzaju chorobą zmieniającą ludzi, odbierającą im zdolność do odczuwania miłości i empatii. Autorka ukazała kilka typów ludzi zarażonych wojną. Na przykładzie dziadka i ojca Petera wykreowała portret osoby poddającej się całkowicie, odczuwającej walkę jako swój obowiązek i całkowicie popierającą zabijanie dla "większego dobra". Kontrastuje go jednak z Volą, osobą, która nie radzi sobie z własnymi czynami, nie usprawiedliwia ich wymagającymi, ciężkimi czasami i stara się zadośćuczynić.
Pax to także opowieść o poszukiwaniu prawdy o sobie. To historia o odnajdywaniu siebie, poznawaniu ważnych wartości i dojrzewaniu do bycia w pełni sobą. Autorka udowadnia, że nie zawsze trzeba iść w ślady swoich przodków i przejmować ich (względnie) negatywne cechy. Choć czasem jesteśmy do nich bardzo podobni, zdarza się, że jabłko pada bardzo daleko od jabłoni. W książce to właśnie Peter przeciwstawia się ojcu, który poddał się woli swojego opiekuna. Nie chce porzucić swojego liska.
Porównanie do Małego księcia wydaje mi się zasadne – mamy tu 12-letniego chłopca i lisa, którego udaje mu się oswoić. Mamy poczucie odpowiedzialności, za to, co oswojone, podróż uświadamiającą, jakie wartości powinny być w życiu najważniejsze, a przede wszystkim opowieść o wielkiej przyjaźni i oddaniu. Wszystko napisane w myśl cytatu Antoine'a de Saint-Exupery: Tymczasem jesteś dla mnie jakimś chłopcem podobnym do stu tysięcy innych chłopców. I nie jesteś mi potrzebny. Także i ja nie jestem tobie potrzebny. Jestem dla ciebie tylko jakimś lisem podobnym do stu tysięcy innych lisów. ale jeśli mnie oswoisz, będziemy potrzebowali siebie nawzajem. Staniesz się dla mnie kimś jedynym na świecie.
Tytuł: Pax
Tytuł oryginału: Pax
Autorka: Sara Pennypacker
Ilość stron: 288
Wydawnictwo: IUVI
Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję wydawnictwu IUVI
Zobaczymy. Póki co jestem na tak :)
OdpowiedzUsuńPokochałam tę historię, jest cudowna! :3
OdpowiedzUsuńNie jestem fanką Małego Księcia, ale Pax wydaje mi się ciekawszy.
OdpowiedzUsuńW takim razie może to właśnie Pax Cię urzeknie :)
UsuńUwielbiam Małego Księcia, więc po tą historię też na pewno sięgnę :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
zaczytana-w-fantastyce.blogspot.com
Mały Książę to chyba moja ulubiona szkolna lektura z czasów gimnazjum. Zaintrygowała mnie ta historia i z pewnością dodam ją do mojej listy książek do przeczytania.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
http://absolutnamaniaczka.blogspot.com/
A ja muszę przyznać, że zaciekawiłam się tą książką właśnie ze względu na porównanie do "Małego księcia". I z pewnym zaskoczeniem znalazłam ją pod choinką w tym roku, więc mam nadzieję, że już niedługo zabiorę się za czytanie :)
OdpowiedzUsuńTa książka to mój must-read na ten rok!
OdpowiedzUsuńO jeju, jeju, jakie cudowne zdjęcie *.* A co do książki - bardzo chciałabym po nią sięgnąć, by wreszcie dowiedzieć się o co ten cały szum. Mam nadzieję, że uda mi się to w niedalekiej przyszłości, tym bardziej, że wszystkie recenzje, jakie czytałam były bardzo pozytywne.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko ^^
Książki bez tajemnic
Planuję przeczytać tę książkę. Masz przepiękny szablon! I ten delikatny śnieg...magicznie :)
OdpowiedzUsuńKsiążka, która mnie kusi swoją okładką i dobrymi recenzjami. A do tego koresponduje z "Małym Księciem". Cudownie! Przeczytam.
OdpowiedzUsuń