Długo zastanawiałam się nad pozycjami, które wybrać do tego zestawienia. O ile z trzema najlepszymi pozycjami nie miałam żadnych problemów, o tyle kolejne ciągle zmieniałam, ze względu na to, że wiele podobało mi się na podobnym poziomie. Dlatego też postanowiłam dodać pewne "wyróżnienia". W końcu post ten jest podsumowaniem całego roku, więc można. A co!
5. Żerca, Katarzyna Berenika Miszczuk
Za całą serię polskiej autorki jakoś nie mogłam się zabrać. Z jednej strony byłam ciekawa sposobu, w jaki ukazana została mitologia słowiańska, jako że nie czytałam wcześniej nic z takimi wątkami. Z drugiej jednak trochę bałam się zawodu. Zupełnie niepotrzebnie. Żerca, podobnie jak poprzednie części, wciągnął mnie już od pierwszej strony i nie pozwolił uwolnić się spod swojego, niemal rusałczego uroku aż do samego końca. Słowiański klimat wylewa się tu z każdej strony, a alternatywna historia Polski to powiew świeżości w literaturze fantastycznej. Zdziwiłam się, kiedy ostatnią, 492. stronę przewróciłam zaledwie kilka godzin po rozpoczęciu. Rozczarował mnie jedynie brak kolejnej części pod ręką.
»recenzja«
Przyznaję, że do tego tomiku wierszy początkowo miałam dość sceptyczne podejście. Pamiętam, jak
nagle na każdym zagranicznym bookstagramie pojawiała się właśnie ona, i
jak każdy, bez wyjątku, zachwycał się pojedynczymi wierszami
składającymi się ze z pozoru prostych, jedynie rozbitych na wiersze
zdań. Nie rozumiałam zbytnio tej ogromnej fali ochów i achów, żeby
jednak nie krytykować czegoś zaledwie po tak niewielkim wycinku,
postanowiłam mleko i miód przeczytać. I dopiero wtedy dostrzegłam
to, co w tej książce jest tak niezwykłe, co przeplata kolejne linijki
tekstu i łączy je w całość. To swego rodzaju apel do kobiet o szacunek
do samych siebie, o zrozumienie i zaakceptowanie własnego ciała i
własnej psychiki, a wreszcie o stanięcie ramię w ramię. Apel ubrany w
proste słowa i emocje. Jeśli zamierzacie przeczytać – polecam najpierw
cały tom, dopiero później powroty do konkretnych wersów.
»recenzja«
3. Słowik, Kristin Hannah
Tak
się jakoś dzieje, że co roku na przełomie grudnia i stycznia sięgam po
powieść o tematyce wojennej. Tak było i w tym roku, a wybór padł na
Słowika podarowanego mi przez mamę na święta. Rozglądałam się za nim już
wcześniej zakochana w okładce i zaintrygowana opisem – obietnicą
ukazania kobiet podczas II wojny światowej. Powieść idealnie trafiła
więc w moje gusta, oferując fabułę osadzoną w tamtejszych realiach, ale i
feministyczne wątki. Choć wir akcji nie porywa od razu i na początku
miałam wrażenie, że czegoś mi brakuje, po przekroczeniu mniej więcej
połowy wiedziałam już, że książka wyląduje na liście moich ulubionych.
Kristen Hannah we wspaniały sposób pokazała, że wojna nie rozgrywała się
jedynie na polu bitwy, ale też w domach, w których kobiety, niepewne
kolejnego dnia, wyczekiwały powrotu mężów oraz starały utrzymać przy
życiu siebie i swoje dzieci. To wzruszająca opowieść o tym, do czego
jesteśmy w stanie się posunąć, chcąc ochronić najbliższych.
»recenzja«
Jeśli
miałabym wskazać największe zaskoczenie tego roku, wybrałabym właśnie
tę powieść. Nazwisko autorki nie obiło mi się wcześniej o uszy. Nie
słyszałam też o jej książce, choć sporo czasu poświęcam na
przeglądanie goodreads i zagranicznych bookstagramów. Kiedy więc
pojawiła się na rynku tuż przed moim wyjazdem na wakacje, stwierdziłam,
że idealnie nada się na podróż autobusem czy wylegiwanie się na plaży. I
tak bardzo się myliłam! To emocjonalny rollercoaster, z którego co
chwilę wysiadasz, żeby zaczerpnąć powietrza. Piękna, wzruszająca,
napisana językiem z pogranicza poezji i prozy powieść o marzeniach,
miłości oraz wątkami zamachów i wojennych wydarzeń w tle.
Możecie pomyśleć, że niższe pozycje przekazywały sobą większą wartość, poruszały tematy bardziej istotne i były po prostu poważniejsze. Może i zasługiwały bardziej na to zaszczytne pierwsze miejsce, ale, choć Dwór Mgieł i Furii miał kilka niedociągnięć, a liczne powtórzenia ogromnie mnie denerwowały, jest to książka, po której miałam największego kaca. Dlatego też illyriańskimi skrzydłami i magią fae utorowały sobie drogę na sam szczyt, dodatkowo odwracając uwagę innych powieści pokazem spadających gwiazd. To powieść tak magiczna, że nie mogłam oderwać się od niej nawet na sekundę, oczarowana urokiem Dworu Nocy i Velaris, zachwycona konstrukcją bohaterów tak pierwszo-, jak i drugoplanowych. Dzięki nim można śmiało wybaczyć Maas te językowe niedociągnięcia.
»recenzja«
POZOSTAŁE (aby przeczytać recenzję, kliknij w tytuł książki)
O miejsce w rankingu walczył też Warkocz, jednak ze względu na to, że moim zestawieniem rządziłby wtedy feminizm, a pozycję tę i tak postawiłabym na tym samym miejscu co mleko i miód i Żercę, zdecydowałam, że po prostu wspomnę o tej krótkiej powieści tutaj. To wspaniała historia opowiadająca o trzech kobietach. Historia, którą naprawdę warto znać.
Mówiąc o powieściach poruszających, nie mogę nie wspomnieć też o Drogim życiu. Jeśli poszukujecie historii o ciekawym sposobie narracji i dającej ogromną motywację – sięgnijcie po tę.
Nie pominę też mojego ulubionego polskiego debiutu – Projektu Królowej. Byłam naprawdę zaskoczona poziomem tej książki, ale kiedy zaczęłam czytać, moje wątpliwości się rozwiały i przepadłam w świecie niebezpiecznych zagadek i szachowych rozgrywek (książka idealnie się wpasowała, bo trafiła do mnie, kiedy w końcu nauczyłam się grać w szachy :D). Z niecierpliwością czekam na kolejny tom!
Muszę też wspomnieć o dwóch świetnych powieściach (new adult) fantasy. Pierwszą z nich jest ACOWAR, który pominęłam, nie chcąc poświęcać kolejnego miejsca serii Maas. Drugą Królestwo Kanciarzy, którego bohaterowie to MISTRZOSTWO.
No i wreszcie, nie mogę nie polecić historii, która, choć w rankingu nie znalazła swojego miejsca, bardzo mi się podobała. Mowa o Wiatrodzieju, na którego okładce pojawiła się moja opinia, co było dla mnie ogromnym wyróżnieniem.
WYZWANIA I POSTANOWIENIA
W 2017 roku w końcu przekonałam się do polskich autorów. Nie jestem jeszcze co prawda otwarta na wszystko, ale jako osoba, która widząc półkę "literatura polska", nie poświęcała jej nawet sekundy uwagi, a teraz ma na koncie już sporo przeczytanych i lubianych tytułów, mogę śmiało powiedzieć, że warto. Mam nadzieję, że i w tym się nie zawiodę, a srok rozpoczęłam od Żniwiarza, Owoców Lukrecji i Chłopców, których kocham – wszystkie autorstwa "naszych" pisarzy.
W tym roku przybyło mi też sporo współprac, tak polskich, jak i zagranicznych – i blogowych, i na Instagramie, na którym, wbrew swojemu postanowieniu, pojawiałam się częściej niż tu. W 2018 postaram się więc pisać trochę więcej postów ;)
Nie udało mi się zrealizować swojego postanowienia o czytaniu 1 klasycznej powieści miesięcznie i wiem, że w tym roku też raczej nie dam rady. Dochodzi pisanie magisterki, więc niestety i moje czytelnicze statystyki mogą trochę na tym ucierpieć. Obiecałam sobie jednak, że miesięcznie będę czytać jedną powieść po angielsku, żeby dodatkowo trochę polepszyć swój angielski. Trzymajcie kciuki, żeby się udało! :)
Ja ostatnio też zaczęłam sięgać po lektury związane z II Wojną Światową i "Słowik" to również była jedna z lepszych lektur 2017 roku. Zdecydowanie zbyt rzadko mówi się o kobietach w czasie wojny. "Światło, które utraciliśmy" było dla mnie tak samo dużym zaskoczeniem jak dla Ciebie, pochłonęłam tę książkę w jeden dzień i nie potrafiłam myśleć o niczym innym przez naprawdę długi czas. Na dwory ciągle nie znalazłam czasu jednak muszę to zmienić bo bardzo mnie ta seria ciekawi.
OdpowiedzUsuńBuziaki i zapraszam do siebie :)
Dziewczyna z biblioteki
Na mnie "Światło, które utraciliśmy" nie zrobiło takiego wrażenia, ale jak to mówią - każdy ma inny gust;) Wszystkie inne książki z Twojego top5 jeszcze przede mną;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
korczireads.blogspot.com
Większość tych książek kojarzę, ale są w kolejce "do przeczytania", która cały czas się wydłuża...
OdpowiedzUsuńxoxo
L. (http://slowotok-laury.blogspot.com/)
Wielka szkoda, że jednak Królestwo Kanciarzy nie znalazło się w tej piątce. To jedna z lepszych fantasy, jakie czytałam. :D
OdpowiedzUsuńJa również jestem zachwycona Rupi Kaur i już nie mogę się doczekać, aż pojawi się u nas jej nowy tomik. ♥ A to już tak niedługo!
Dwór Mgieł i Furii to mój ulubiony tom! Trzeci już niestety nie idzie mi tak dobrze i wciąż tkwię w połowie, nie mogąc się jakoś tak... wczytać. Może po prostu przerywam czytania w najmniej odpowiednich momentach. ;)
Światło, które utraciliśmy wspominam miło, chociaż na poszczególnych etapach czytania ciągle mnie coś wkurzało. Myślę, że za jakiś czas zrobię reread. Szeptuchę za to urwałam w połowie, bo jakoś tak mam wrażenie, że Miszczuk cały ten urok humoru wypisała w trylogii ja, diablica.
Na zakończenie mojego ględzenia, polecę Ci książkę właśnie polskiego autora, po przeczytaniu której jeszcze bardziej się do literatury polskiej przekonasz! Mowa o Rdzy Jakuba Małeckiego. Pod względem językowym to majstersztyk. A do tego porusza temat II wojny. To coś zupełnie innego niż Słowik, bo o miłości takiej jak w Słowiku tam nie znajdziesz. Ale znajdziesz coś innego. Ja ją skończyłam wczoraj i nie potrafię zebrać myśli — oprócz jednej: że dawno czegoś tak dobrego nie czytałam. :D
Pozdrawiam serdecznie,
Recenzje Koneko
Właśnie zastanawiałam się, czy nie zamienić Żercy na Kanciarzy, bo ta książka ciągle siedzi mi w głowie :D Mam ogromną ochotę do niej wrócić, tak jak do Dworu Mgieł i Furii ♥
UsuńRdzę już dodaję do swojej listy "do przeczytania", zapowiada się ciekawie! :)
Czytałam Dwór i Światło, również znalazły sięw mojej Topce 2017 roku. cudowne książki! pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńBardzo chcę przeczytać 'Słowika' a skoro, według Ciebie była to najlepsza książka roku, to na pewno jest świetna i teraz jeszcze bardziej chcę po nią sięgnąć :)
OdpowiedzUsuńU mnie taki Top 3 książek z 2017 roku to Lokatorka, Making Faces i Zakazane życzenie <3
Piękne zdjęcia! Pozdrawiam, goszaczyta.blogspot.com
"Żercę" czytam aktualnie i powiem szczerze, że poprzednie części bardziej mnie porwały :) Żeby jednak nie było - jest w porządku, ale czegoś mi brakuje ;) Na pewno chciałabym przeczytać książkę nr 2 Twojego zestawienia :)
OdpowiedzUsuń