Choć w Polsce jeszcze (przez kilka dni) nie została wydana, być może już o tej książce słyszeliście. Powieść Katherine Arden już jakiś czas temu opanowała zagranicznego bookstagrama, kusząc nie tylko piękną okładką (a raczej aż trzema!), ale także zapowiedzią magicznej historii opartej na rosyjskim folklorze. The Bear and the Nightingale wpadło i w moje ręce. I długo zastanawiałam się, co tak naprawdę o tej pozycji sądzę.
Wild birds die in cages.
Na północy Rosji, gdzie zima trwa przez większość roku, a podczas długich wieczorów umila się sobie czas opowieściami o mitologicznych stworzeniach, na świat przychodzi Vasya. Marina umiera podczas porodu, a po kilku latach Pyotr Vladimirovich zostaje zmuszony do ponownego ożenku. Pod opieką rodzeństwa pozostawia więc dziewczynkę skłonną do samotnego wędrowania po niebezpiecznym lesie, dostrzegającą rzeczy, których inni nie widzą. To tam po raz pierwszy spotyka postać rodem z baśni, a jej życie nie będzie już takie samo. Tymczasem przybywa ojciec Konstantin, którego głównym celem jest wykorzenienie pogańskich zwyczajów i skierowanie ludności ku Bogu.
Nawet nie wiecie jak ciężko krótko opowiedzieć o tej powieści. Występuje tu narracja trzecioosobowa i w kolejnych rozdziałach śledzimy wydarzenia z życia wielu bohaterów. Wątki przeplatają się tu, rozpoczynając od dość długiego wprowadzenia, by w końcu "wypchnąć" na pierwszy plan najważniejszy motyw – walkę pomiędzy starymi a nowymi wierzeniami. Akcja rozgrywa się w średniowiecznej Rosji, której mieszkańcy wierzą w istnienie rusałek, wodników czy domowych duchów. To właśnie dlatego do miejsca, w którym mieszka Vasya, przybywa ksiądz. Pora na chrystianizację tych terenów, na zwrócenie ludności w stronę Boga i zaprzestanie pogańskich zwyczajów.
To właśnie przez tę walkę pomiędzy wierzeniami nie jestem do końca pewna, co o tej książce (jednoznacznie) sądzić. Z jednej strony pomysł i większość wykonania bardzo mi się podobały i byłam niesamowicie wciągnięta w wydarzenia rozgrywające się na kartach powieści. Katherine Arden już od pierwszej strony snuje swą opowieść, zachwycając pięknym językiem i wprowadzając do niezwykłego, baśniowego świata. Wiadomo też, że chrystianizacja w żadnym kraju nie była procesem pięknym. Tu jednak pojawia się jedno ALE. Niezbyt podobał mi się dobór bohatera reprezentującego nową religię. Przez jego sposób bycia i wykonywania misji chwilami miałam wrażenie, że powieść jest nieco antychrześcijańska. Momenty te można jednak różnie interpretować i uznać, że morał z tej książki taki: ślepe podążanie za czymś/kimś nie jest niczym dobrym. No i drugi: wszyscy jesteśmy tylko ludźmi – posiadającymi słabości i różnego rodzaju rozterki. Nie zawsze podejmujemy dobre decyzje i nie jesteśmy, ani nigdy nie będziemy, idealni.
Pozostając już przy temacie problemów poruszonych przez Katherine Arden, przejdę do tego, który w powieściach ogromnie cenię – kontrast pomiędzy tym, jak traktuje się mężczyzn i kobiety. Dość feministyczną postawę przyjmuje główna bohaterka, Vasya. Nie jest pięknością (przez bliskich często nazywana jest żabą; swoją drogą: czy to nawiązanie do znanej opowieści?), ale w końcu wygląd nie jest najważniejszy. Od dziecka nie zgadza się na nierówne traktowanie i nie przejmuje się tym, co sądzą o niej inni. Stara się uciec przed oczekiwaniami społeczeństwa i żyć tak, jak jej się podoba. Na przykładzie jej i innych kobiet występujących w opowieści ukazuje problem małżeństwa bez miłości i jego alternatyw.
Czy to już wszystko? Zdecydowanie nie. Pora na największy plus tej powieści – niesamowity klimat utrzymujący się już od pierwszej strony. Fabuła The Bear and the Nightingale opiera się na jednej z rosyjskich baśni – tej o Morozko, czyli Dziadku Mrozie. Katherine Arden już od pierwszej strony buduje atmosferę, wprowadzając do nieco mrocznego, pełnego magii świata. Szczególnie spodobało mi się to, że autorka często używa rosyjskich wyrazów, co dodatkowo wzmacnia klimat. Trzeba przyznać, że i pod tym, i pod wieloma innymi względami pisarka wykonała kawał dobrej roboty.
The Bear and the Nightingale, które w Polsce już wkrótce pojawi się pod tytułem Niedźwiedź i Słowik, to powieść poruszająca wiele istotnych tematów. Akcja nie mnie przed siebie, ale płynie wolno, jakby pozostawiając czytelnikowi czas na refleksję. To opowieść o niesamowitym, baśniowym, choć mrocznym klimacie i bohaterach, z którymi nie ma ochoty się rozstać wraz z przewróceniem ostatniej strony. Co teraz? Pozostaje czekać na kolejny tom. Zakończenie tego odbieram jako obietnicę dużo lepszej kontynuacji.
Tytuł: The Bear and the Nightingale
Autor: Katherine Arden
Tom: Winternight Trilogy #1
Wydawnictwo: Del Rey
Coś w moich klimatach :) Chętnie się za nią zabiorę, nie słyszałam o niej i bardzo dziękuję za recenzję :)
OdpowiedzUsuńTa książka jest przecudownie wydana! Sroki okładkowe będą zachwycone <3
OdpowiedzUsuńPozdrawiam! Dolina Książek ♥
Dzięki Ci za recenzję! Dosłownie przed chwilą złożyłam zamówienie w księgarni i kompletnie zapomniałam że ta książka wychodzi już zaraz... Napisałam do księgarni, może pozwolą mi ją dorzucić jeszcze :D
OdpowiedzUsuńBardzo czekam na tę książkę :)
OdpowiedzUsuńChyba Karolina z instagrama come.book pierwsza zwróciła moją uwagę na tę książkę, a raczej na jej polską zapowiedź. Odkąd ujrzałam okładkę oraz opis wiedziałam, że ta powieść będzie rewelacyjna. Teraz trzeba tylko czekać, aż wpadnie w moje ręce.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
dziewczyna z książkami
Co nie spodobało Ci się w zachowaniu bohatera? Zdradź troszeczkę :)
OdpowiedzUsuńHm, to już trochę spoiler, dlatego nie chciałam dokładniej pisać o tym wyżej :) M.in. to, że pociągała go dziewczynka oraz że uważał, iż warto poświęcić czyjeś życie, jeśli ma się z tego jakąś korzyść
UsuńNie brzmi to dobrze jak na osobę, która ma nawracać. Z drugiej strony takie rzeczy dzieją się na prawdę ;)
Usuń