Wichrowe Wzgórza, powieść Emily Bronte, zachwyciły mnie już kiedy byłam w gimnazjum. Od tamtej pory powracam do nich co jakiś czas. W międzyczasie przeczytałam m.in. Dziwne Losy Jane Eyre autorstwa Charlotte Bronte i również tę dodałam do listy takich, które wszystkim polecam. Niedawno przyszedł czas na powieść trzeciej z sióstr (choć może wszystkie historie wyszły spod pióra Charlotte?) – Anne. Jak na tle pozostałych wypadła Lokatorka Wildfell Hall?
Jakże często płaczemy nad cudzym nieszczęściem, nie roniąc nawet jednej łzy w obliczu własnego.
Do Wildfell Hall przybywa tajemnicza młoda wdowa i jej kilkuletni syn. Ku zdziwieniu mieszkańców okolicznych domostw, nie opuszcza zbyt często posiadłości. Nie robi tego nawet, by zapoznać się z sąsiedztwem, czy uczestniczyć w niedzielnych nabożeństwach. Snują więc swoje teorie o jej historii i ojcu chłopca. Gdy zauroczony kobietą pan Markham odkrywa, że jedna z plotek może być prawdziwa, lokatorka Wildfell Hall wręcza mu swój dziennik, by mógł dowiedzieć się prawdy. Co popchnęło ją do przeprowadzki?
Lokatorka Wildfell Hall to powieść epistolarna – napisana w postaci listów zaadresowanych przez pana Markhama do bliskiego przyjaciela. Po kilkudziesięciu stronach oddaje jednak narrację Helen, czyli tytułowej Lokatorce, poprzez załączenie kartek z jej pamiętnika. Dzięki temu poznajemy całość historii, spotykając najpierw bohaterów, a później przeglądając "bagaż" Helen i dowiadując się prawdy o jej przeszłości. Przybliżając jej historię, pisarka rysuje
losy kobiety próbującej sprzeciwić się aktualnym konwenansom. Losy niezwykle silnej bohaterki starającej się wywalczyć sobie niezależność w świecie rządzonym
przez mężczyzn.
Lokatorkę wydano w 1848 roku, a więc w epoce wiktoriańskiej – okresie podwójnej moralności społeczeństwa i sztywnych reguł dotyczących (przede wszystkim) kobiet. Nic więc dziwnego, że Anne Bronte właśnie te tematy porusza na stronach swej książki, skupiając fabułę głównie wokół relacji damsko-męskich. Splata drogi swoich bohaterów, ukazując zarazem zasady rządzące ówcześnie nawiązywaniem więzi. Na przestrzeni kilkuset stron pokazuje różne odcienie małżeństwa – nie zawsze zawieranego z miłości. Wskazuje również granicę pomiędzy tym, co wolno kobietom, a tym, co można mężczyznom. I chyba nie muszę mówić, która grupa miała tych praw więcej.
Książka Anne Bronte to ogromne źródło informacji o wiktoriańskiej Anglii. Pośród scen życia XIX-wiecznego, angielskiego społeczeństwa, jego codziennymi obowiązkami i przyjemnościami, znajdziemy w niej jednak wiele problemów aktualnych do dziś. Powieść staje się więc nie tylko kopalnią wiedzy historycznej, ale i życiowej, przekazanej w sposób nienachalny, ale dosadny. Wywołuje ogrom emocji i skłania do refleksji nad losem naszych przodkiń i zmianami, które nastąpiły od tego czasu.
Jeśli sięgając po Lokatorkę Wildfell Hall, oczekujecie pełnego uniesień romansu czy relaksującej opowieści idealnej na jeden wieczór – zawiedziecie się. Historia przedstawiona przez jedną z sióstr Bronte to dzieło ponadczasowe, które szybciej wzburzy w Was gniew niż pozwoli się odprężyć. To opowieść pełna bólu i cierpienia, jednak z rodzaju tych naprawdę wartych poznania. Znajdźcie więc odpowiednią (dłuższą) chwilę i sięgnijcie po tę książkę.
Tytuł: Lokatorka Wildfell Hall
Tytuł oryginału: The Tennant of Wildfell Hall
Autor: Anne Bronte
Wydawnictwo: MG
Za egzemplarz do recenzji serdecznie dziękuję Wydawnictwu MG!
"Wichrowe Wzgórza" przeczytałam, ale bardzo mam ochotę na "Jane Eyre". Jednak wiem, że sięgając po ten tytuł, czy też powyższą powieść, potrzeba sporo czasu i trzeba liczyć się z tym, że poruszają one wiele problemów z tamtych czasów. ;)
OdpowiedzUsuńJools and her books